Iwona i Mateusz poznali się jeszcze w gimnazjum chociaż wtedy nie zwracali na siebie jeszcze uwagi. Razem są już od 6 lat a 06.06.2020 mieli się pobrać.
Mateusz planował skromne oświadczyny, ale tak się złożyło, że akurat siostry nie zdążyły wyjść ze swoimi rodzicami, a gdy wszedł z bukietem róż to nie było już odwrotu. „To była wigilia 2017 roku a w Boże Narodzenie w przedstawił mnie swoim rodzicom jako narzeczoną” wspomina Iwona. Już następnego wieczora rozmawiali o tym jak nie mogą doczekać się pięknego wesela a Iwona marzyła o pięknej sukni. Obecność całej rodziny i przyjaciół tego dnia u ich boku dla obojga była oczywista.
Za planowanie na poważnie zabrali się w marcu 2018 roku ze względu na mały wybór lokali w okolicy i odległe terminy szczególnie w okresie letnim. Plan był prosty. Swobodna zabawa z humorem a powaga zarezerwowana wyłącznie do kościoła. Tematem przewodnim miały być czarny i czerwony oraz usta i wąsy. „Na przebranie przygotowaliśmy sobie czerwone trampki a Mateusz ma czerwoną muchę pasującą do naszego motywu” opowiada Iwona. Nawet rejestracja na samochodzie była zaplanowana. Z przodu „ona nie jest w ciąży” a z tylu „ale zaraz będzie”. Przygotowanie ślubu kosztowało ich wiele pracy. Samodzielnie przygotowali zaproszenia oraz dekoracje do kościoła i na salę. „Mieliśmy zaplanowaną również specjalną niespodziankę dla Taty, który ponad 20 lat spędził za granicą a jego urodziny wypadają dzień po naszej dacie”.
Sporo udało się już dopiąć na ostatni guzik. Sprawy urzędowe są już załatwione, obrączki i garnitur czekają w domu a suknia gotowa w salonie do odbioru. Nie zdążyli tylko z naukami, które miały się odbyć w miniony weekend.
Gdy pojawiły się pierwsze informacje o kornonawiruse nie przejęli się wszak pierwszy przypadek był na drugim końcu polski i do sprawy podchodzili na spokojnie. Gdy ilość zachorowań wzrastała zaczęli się martwić, ale dopiero miesiąc temu zrozumieli, że panująca epidemia może mieć wpływ na ich plany weselne.
„Pierwszy odruch był, że nie ze rezygnujemy! Wiedzieliśmy, że sytuacja jest poważna ale wierzyliśmy, że nam się przecież uda. Później zaczęliśmy przesuwać granice pojawiało się czekamy tydzień, czekamy do końca miesiąca, do majówki i chyba do dziś nie do końca to do nas dociera. Zaraz przed świętami było bardzo źle i pojawiał się płacz, nerwy… dodatkowo każdy pytał co ze ślubem co było jeszcze bardziej utrudniało nam sytuację. Po świętach zadzwoniłam do orkiestry i na sale. Tłumaczyłam sobie ze tak z ciekawości i dla świętego spokoju zapytam na kiedy moglibyśmy przełożyć wesele. Wtedy okazało się ze następny termin, który pasowałby wszystkim usługodawcom to styczeń 2022 i wtedy powiedziałam nie! Nie będziemy czekać.” opowiada Iwona.
Nie mieli żadnego planu B. „Po prostu zapadła decyzja ze będzie ślub, bo się kochamy i chcemy założyć razem rodzinę po ślubie. Nie chcemy czekać jeszcze dwóch lat, bo też nie mamy pewności ze wtedy się wszystko uda. Ślub jest dla nas ważniejszy, bo bez ślubu nie było by wesela.” Kwestia 5 osób na ślubie (czyli bez rodziców) była dla pary kolejnym ciosem i zaczęli już nawet kombinować jak obejść to, bo ślub bez obecności rodziców był dla nich abstrakcją. Na szczęście ten problem jest już nieaktualny.
Z odwołaniem wesela postanowili czekać do ostatniej chwili. “Jeśli będzie to możliwe to wesele się odbędzie” mówili. W przypadku większych ograniczeń chceli zdecydować się na rodzinny obiad z najbliższymi. Nie brali pod uwagę możliwości przełożenia samego wesela lub też osobno ślubu cywilnego a po pandemii kościelnego z weselem.
Trzymamy kciuki za Iwonę i Mateusza by ich wielki dzień był absolutnie wyjątkowy! Czekamy również na relację po, chcesz wiedzieć jak było?
Related Posts
Miał być ślub ale koronawirus pokrzyżował ich plany. Poznaj historie Iwony i Mateusza, którzy mają zaplanowany ślub na czerwiec 2020.
Iwona i Mateusz poznali się jeszcze w gimnazjum chociaż wtedy nie zwracali na siebie...